w skrócie
Lewe faktury pisałem od początku wejścia w system VAT, zrobiłem sobie z tego dodatkowy dochód. Klientom proponowałem wyższe faktury w zamian za VAT, wiele osób szukało kosztów w tamtych czasach. Przed 2000 rokiem w ten sposób trafiłem na firmy które potrzebowały dużych kosztów, czy też pokryć na kredyty. Ja poszerzyłem działalność o szerszą skalę usług i tak jako wulkanizator firma jednoosobowa, prowadziłem usługi budowlane oraz transportowe. Były luźne przepisy i można było wszystko robić. W tym okresie od kilku lat już kręciłem się po sądach w związku z niepłaceniem podatków w momencie, gdy straciłem dużą część klientów po kontroli skarbowej, w związku z którą komornik skarbowy do wszystkich moich klientów wysłał pisma, że za ewentualne towary czy usługi mają do US przelewać pieniądze. Wielu klientów straciłem, ale pojawili się z czasem inni i tak trafiłem na Witka dealera FIATa, który to dużo potrzebował miesięcznie i na początku był wypłacalny na początku były to faktury w przedziale 50 000 / 100 000, VAT wtedy był 22% to ciekawe wartości miesięczne wychodziły. Od kilku lat jeździłem przede wszystkim autami z wypożyczalni, bo komornik na mnie siedział i co bym nie miał na siebie to mi zabierał i licytował przez co doprowadził mnie do nielogicznego funkcjonowania. Zacząłem jeździć Nubirą z wypożyczalni, po parę tysięcy miesięcznie płaciłem, ale leasingu nie mogłem dostać, bo miałem zaległości skarbowe a nowych obrotów nie mogłem wykazać w US, bo znowu bym źródło utrzymania jakim było państwo stracił. W tamtych czasach byłem apolityczny i wychodziłem z założenia, że skoro świnie przy korycie mogą bezkarnie kraść to, dlaczego ja miałbym płacić podatki. Każdy sobie rzepkę skrobie. Żyłem w przeświadczeniu, że jeżeli nie ukradnę państwu to nic nie będę miał. Lepsze to niż kradzież na ulicy. Chciałem żyć ponad stan. Do ameryki mnie rodzina ta tu, jak i ta tam, nie chciała a w tamtym okresie już troje rodzeństwa miałem w Chicago, nie mieli o mnie zbyt dobrego zdania i nie chcieli żebym tam przyjechał, bo oni Qrwa tacy uczciwi. No to zacząłem żyć po amerykańsku i brałem pełną piersią z życia zwłaszcza publicznego. No bo w domu drugiej pani też przestało iskrzyć. A pakować się w kolejny związek stwierdziłem, że nie dla mnie, zresztą która by chciała partnera z taką przeszłością, dwa związki dwóch synów każdy z inną matką. Dlatego korzystałem z usług prostytutek, spełniałem swoje fantazje na różne sposoby. Ciężko z moją urodą i słabym sprzętem wyrwać gdziekolwiek, dwie panny naraz. A w agencji nie ma z tym problemu jak są fundusze… TY I TY idziemy. Państwowa pensja, czyli VAT kwitnął. Witkowi kilka kredytów zalegalizowałem, koszty miesięczne na firmy córki też pokrywałem namiętnie, przez co miesięcznie samego VATu miałem po 20 000 / 30 000 a i nieraz więcej przelew na konto a ja na drugi dzień w ratach wynosiłem, żeby przypału na kwoty nie robić. Raz tylko była pilna sprawa, gdzie 250 000 jednorazowo w centrali śląskiego realizowałem, bo oni tylko tyle byli w stanie wypłacić. Wtedy już z klamką jeździłem więc nie panikowałem, ale uczucie fantastyczne przez cały Kraków bez eskorty 250 000 wieźć z myślą, że prawie 50 000 z tego jest moje. Ehhh to były czasy, więc autem z wypożyczalni na warszawskich numerach po Krakowie. Tylko auta firmowe jeździły na Warszawskich blachach więc nikt nie podejrzewał, że takim pozerem jestem za ponad dwa lata jazdy autem pożyczonym. Dwa bym takie nowe kupił, ale co tam, żyło się nie żałuję tego, jak i większości z tej kasy, której nie potrafiłem spożytkować tak jak należy, nie miałem szacunku do tych pieniędzy, jakby nie było to były śmierdzące pieniądze. Niejeden powie, że mogłem przecież inwestować, stawiać dom czy coś w tym rodzaju. Teraz gdy o tym myślę też tak uważam, ale byłem młody i głupi, braki w wykształceniu robią swoje. Poza tym i tak by mi to komornik zabrał prędzej czy później, koło się zamykało. No i wtedy tak czy siak straciłbym rodzinę tą czy kolejną. Bo kochliwy jestem, byłem, bo po ostatnim związku, jakoś zniesmaczony do trwałych więzi jestem. Nie ma, jak żyć dla siebie, dzieci się dorobiłem, fakt, że w ostatnim okresie na nie, nie łoże. Ale jak mogłem przewidzieć lata temu, że tak moje życie się potoczy. Przyjemnie powspominać czasem, czy teraz mieć komu opowiadać o swoim bujnym życiu. Większość niedowierza, ale fakty są jakie są. Witkiem mi się odbiło, interesy „lewe” które prowadziliśmy szybko się skończyły. Ponad 2 lata to i tak sporo. Na początku rozliczał się ze mną regularnie, ale z miesiąca na miesiąc, czym bardziej się zżywaliśmy stał się zwykłym skrętem i oszustem. Zwodził mnie na każdym kroku, wielokrotnie wyrzucał z salonu i sytuacja była nie zdrowa. Jedno, że nie odgrażał się czy też nie zastawiał bandziorami, na których miałem ciśnienie, przynajmniej wtedy. Doszliśmy w pewnym momencie do takich kwot zaległości, że dał mi w rozliczeniu Fiata Bravo, dobrze się złożyło, bo akurat naciskałem go o pieniądze, w związku z narodzinami upragnionej córeczki. Chciałem konkubinie kupić matiza, ale Witek nie miał pieniędzy i dał mi wspominanego Fiata, gdy dowiedział się na co potrzebuję pieniądze. Niby wszystko w porządku. Córcia to było moje marzenie od początku stosunków damsko-męskich. Nie chciałem powielić życia ojca, również Tadeusza. Żona, bo tak o konkubinie mówiłem ucieszyła się bardzo, gdy dostała błękitnego Fiata, szybko ogarnęła jazdę, chociaż zdążyła go szybko na parkingu poobijać, ale co tam. Po kilku miesiącach mówię do Witka, że pasowałoby spisać jakąś umowę i przerejestrować auto na moją. Sam sobie teraz w brodę pluje, że nie zrobiłem tego od razu. Ale co się okazało Witek dał mi auto ze swojej wypożyczalni, którą miał przy salonie. I nie dało się go przerejestrować, ponieważ był na niego leasing. W pierwszej chwili się wkurzyłem, ale działaliśmy w Fakturach na dużych obrotach, tak więc zgodziłem się, że przez najbliższe dwa lata, dopóki leasing jest będę płacił wypożyczalni w państwowych tak czy siak pieniądzach, bo cały czas było zapotrzebowanie na moje faktury. Tak dla Vital auto, jak i firm córek. Niemniej jednak wszystko co piękne szybko się kończy. Witek zainteresował się daewoo i olał Fiata, który tonął w długach jak się potem okazało. Nie miałem wglądu w dokumentację firmy a to co mnie interesowało to stały dopływ gotówki. Bo zacząłem rozwiąźle żyć. Robiliśmy interesy, ale na coraz mniejszą skalę. W tym czasie nie tylko dzięki bogu dla Witka pisałem. Pechowo znowu trafiłem na firmę, która tonęła i potrzebowała pokryć, a ja byłem idealną opcją, bo tylko fiskus potrącałem. Nie wiedziałem wtedy, no bo w sumie afera oszustwa wyszła z czasem, ale FIRMA 80 mln $ przygarnęła, w oszustwie deweloperskim w 2002 roku osiemdziesiąt baniek amerykańskich to było coś, ja prowadząc usługi budowlane kilka bloków w Warszawie pod-wykonałem oraz piętro w budynkach LOTu na Okęciu. Wróćmy do Witka, dla którego też usługi budowlane w pewnym zakresie, na hali blacharnio/lakierni przeprowadziłem kasa płynęła, cały czas jednak miał wobec mnie zaległości na jakieś 50 000 które z miesiąca na miesiąc przekładaliśmy. Nie płaciłem podatków, więc nie było problemu o transakcjach Urząd Skarbowy nie wiedział, bo nie było ostatnio kontroli. Gdybym oszczędnie żył to wybrnąłbym z tego wszystkiego. Teraz myślę, ale dla mnie było „hulaj duszo piekła nie ma” przetrwoniłem na dziwki i alkohol wszystko no i na długi które miałem z poprzednich lat u „karków” które mnie czasami po lasach woziły, bo długi to coś co mam od zawsze, ale to w innym momencie wrócę do tego. Z Witkiem, gdy stał się prezesem Daewoo, bo VItala przepisał na córkę, nadal łączyły nas wałki VAT bo i daewoo miało potrzeby i prezesa, który znał mnie. Gdyby nie to, że mnie się grunt pod nogami palił, bo chcieli mnie wsadzić już, 6 grudnia 2001 roku dostałem bilet na Montelupich 7 taki „Mikołaj” w międzyczasie Witkowi a w zasadzie jego córce, która grzebała Fiata wypowiedzieli kilka kredytów i leasingów, między, innymi dla wypożyczalni i kazano mi zwrócić Bravkę którą jeździła Madzia myślałem, że krew mnie zaleje u Witka nie było szans odzyskać na szybkiego pieniędzy, żeby Madzi kupić identycznego Fiata, żeby nie wyjść na idiotę. Pożyczyć 50 000 na szybko też nie było, gdzie. Nakłamałem Magdzie o aucie i zabroniłem jej jeździć. Nie pamiętam teraz co dokładnie jej nagadałem. Ale skutek był taki, że czar kochającej żony prysnął. Ja w tym czasie coraz bardziej piłem i jeździłem po pijaku. Cud, że nikogo nie zabiłem. Poszedłem do więzienia 09.05.2002 zanim tam jednak trafiłem zdążyłem Witka a w zasadzie daewoo na 180 000 zrobić to tak w ramach Bravy żony i innych zaległości…
Przejdźmy teraz dalej nieco w czasie…
Miesiącami dręczył mnie gruby z Darkiem, o pieniądze dla Witka którego a w zasadzie daewoo na 180 000 zrobiłem. Nie były to Witka pieniądze, ale przypisywał to sobie po upadku daewoo jak i jego vitala został z niczym a ja poszedłem siedzieć. Po wyjściu trafiliśmy na siebie i chciał żebym pieniądze zwrócił jemu sytuacja była napięta, po wyjściu z więzienia ciężko było mi się pozbierać, poza tym nie było już takich zapotrzebowani na wysokie faktury przynajmniej na początku, tak czy siak dał mi pół roku na ogarnięcie 180 000, w pewnym sensie poczuwałem się do tego, bo jakby nie było, oszukałem jego firmę. Wyglądało to tak, zamówił u mnie dwie płyty prostownicze do samochodów powypadkowych, cena rynkowa to było jakieś 45 000 jedna. Ale po przejściu przez moją firmę kosztowały u mnie 90 000 jedna. Taką też fakturę wystawiłem dla BP które refundowało zakup w związku z zakupem przez daewoo dużej ilości oleju, takie wtedy były układy, prawdopodobnie działają do dzisiaj. Nie jestem teraz w temacie. Witek po otrzymaniu jednej płyty potwierdził fakturę, że otrzymał towar, czyli 2 płyty, taki był warunek przelania przez BP pieniędzy. Ja płytę wziąłem na przedłużoną płatność w Warszawie, przywiozłem do Krakowa na aleje pokoju, sami sobie uruchomili. Tak czy siak pieniądze po dwóch dniach miałem na koncie. Układ z Witkiem był taki, że tymi 90 000 się podzielimy, tak jemu jak i mnie palił się grunt pod nogami jemu fiat padał i firmy córki a mnie prześladowały moje długi, nie myśląc dużo 180 000 szybko rozgospodarowałem był to zastrzyk, który chwilowo moje potrzeby zaspokoił zostały jakieś długi, ale na szczęście trafiłem do więzienia i mogłem sobie odpocząć od wierzycieli 18 miesięcy szybko przeleciało, życie dziwnie mi się potem ułożyło, ale tak czy siak nieładny dług przybył. No i tak zaczyna się historia grubego i Darka z europolu bo tak się ich firma windykacyjna nazywała. W tamtych czasach, bo to 2005/2006 takie firmy działały bandycko, psychologicznie gruby mnie podchodził, starszy gościu doktorek psychopata. Miesiącami przynosiłem im w zębach pieniądze z znowu nielegalnie prowadzonych interesów, bo zostałem zmuszony po odsiedzeniu wyroku za podatki, znowu lewe faktury pisać ze względu na sytuację w jakiej się znalazłem. Wszyscy na kogoś po odsiadce mieli wyrypane, żeby prywatne długi spłacać musiałem okradać państwo a najłatwiej było na Vacie zawyżane faktury, na które nie było pokrycia, znaczy miałem plan, ale go dzięki bogu nie zrealizowałem, bo i to nie wiadomo jakimi konsekwencjami dla mnie TERAZ by się skończyło, tak czy siak maltretowali mnie tak psychicznie jak i fizycznie wierzyciele, bo to wyjazd na baseball do lasu czy straszenie bronią i teksty typu wiemy, gdzie twoje dzieci mieszkają. Co było dla mnie najgorsze, nie dość, że sam miałem ograniczony z nimi kontakt to jeszcze tego mi brakowało. STRACIŁEM dzieci w inny sposób nieco później, ale przynajmniej żyją i są na swój sposób szczęśliwe, ale daleko mieszkają. Witek, z pieniędzy które rzekomo szły dla niego niewiele widział, ja za opóźnienia krocie miałem naliczane. Sprawa zupełnie poważna, bo zmusili mnie do podpisywania weksli na setki tysięcy, nie wiem czy one jeszcze istnieją, ale spędza mi to sen z powiek. Mam niby teraz ogłoszoną upadłość konsumencką, ale nie wiem, jak się to ma do tego, zobaczymy dalej.
Gruby (Mieczysław) to był tłusty wieprzek, który wiedział jak z takimi jak ja wystraszonymi/zastraszanymi małolatami się obchodzić. 30 parę lat to młodziak. Odkąd pamiętam miałem długi. Nie wiem jakoś dziwnie chyba wychowany byłem, że spokojnie <pozornie> mogłem z tym żyć. Zresztą tak ojciec mnie uczył „koniec języka za przewodnika” i tak nie unikałem z czasem wierzycieli a odwlekałem egzekucję, z czego inni się cieszyli, bo więcej pieniędzy mogli ze mnie wyegzekwować. Łudziłem się wygraną w totka lub jakim innym cudem. Gotów byłem duszę diabłu sprzedać za wygraną kilkumilionową, tak nieraz medytując jeszcze w starym wieku wizualizowałem sobie siebie z neseserem pełnym pieniędzy, cyrografu żadnego nie podpisałem, ale w pewnym sensie po 2000 roku miałem takie wielkie pieniądze. Zgłupiałem… a zarazem lepiej się w sumie stało, że przepuszczałem na prawo i lewo te pieniądze, dla mnie one śmierdziały nie były moje tylko US. a ja z „USA” znaczy chciałem po amerykańsku jak moja rodzina w Chicago żyć raz po raz zasypywali nas zdjęciami ze świata, do którego nie dane mi było jechać. Tak więc borykałem się ze swoimi problemami i leczyłem rany psychiczne i czasami fizyczne. Jak nie komornik na licytację to wierzyciele z zaproszeniem na wycieczkę, do miasta do notariusza lub na zakup telefonów dla grupy, do której gruby się przypisywał, zorganizowana grupa przestępcza z Krakowa wymuszenia narkobiznes stręczycielstwo, grupa która rządziła podziemnym Krakowem, nie znałem wtedy elity paczki a tylko słyszałem taki czy inny czarny scenariusz. Gruby powoływał się na grupę i w związku z tym mógł mnie terroryzować, bałem się o siebie i dzieci. A ci cały czas dawali mi to do zrozumienia podając adres Magdy i dzieci oraz numeru szkoły Łukasza. Zacząłem znowu lewe faktury wystawiać więc miałem na zaspokojenie potrzeb grubasa i domniemanej grupy, dla której wziąłem w Orange telefonów za 10 000 kilka aparatów z abonamentem który wydzwaniali a ja potem spłacałem, zaświadczenia o zatrudnieniu dla słupów na zakup samochodów których kredyty ja pokrywałem. Bałem się a Witek się nimi zasłaniał a w zasadzie dostawał grosze. W związku z czym, gdy zrozumiałem sprawę postanowiłem się skontaktować z całym szefem grupy, żeby sprawę jakoś w inny sposób załatwić, bo już nie wydalam finansowo a tutaj znowu chcą mnie posadzić. Bo wyszedłem z więzienia, ale miałem jeszcze wyrok 1,5 roku do odsiadki. Nie powiem chciałem to odsiedzieć jak jeszcze w Kielcach siedziałem, prosiłem siostrę, żeby załatwiła w sądzie połączenie wyroku. Dobrze mi się w Kielcach na „S” siedziało i mogłem odsiedzieć tam wszystko co miałem przypisane, w sumie moja wina patrząc na to teraz, wtedy bardzo chciałem wyjść zresztą rodzina też już miała dość jeżdżenia do mnie. Miałem jakieś 3 000 kolegium zamienione na miesiąc odsiadki to nawet to kolegium siostra zapłaciła żebym wyszedł szybciej. Nikt nie spodziewał się obrotu sytuacji po moim wyjściu, teraz inaczej z perspektywy czasu na to patrzę, bogatszy mam umysł. Nie, nie chciałbym cofnąć czasu, bo wtedy nie byłbym tak świadom siebie teraz, ale mogłem to wszystko inaczej rozegrać. Gruby i darek psychol i żołnierz nadal ze mną pogrywali, a ja topiłem smutki w alkoholu i wszystkim na około użalałem się nad swoim losem, byłem wtedy w 3 związku z Moniką ona miała dzieci, bo była żoną Adama mojego kolegi, od alkoholu który zmarł, w momencie jak ja poszedłem siedzieć, bo tamten okres to było ostre picie przed więzieniem jak i po Magda i teściowa odrzuciły mnie kryminalistę. To wyszło jak wyszło przecież są potrzeby bycia z kimś w pewnym wieku, jak to mówią do trzech razy sztuka. Ale w moim przypadku po trzeciej miłości wyleczyłem się z kobiet, nie żebym przerzucił się, po prostu zraziłem się do kobiet a w sumie odkryłem tą żeńską część u siebie, nie jest to do końca to samo, ale może o tym w innym momencie. „Hank” znał chłopaków z grupy na którą powoływał się Gruby, bo przyjeżdżali do niego na remont motorów, a o taką działalność poszerzyłem serwis wulkanizacyjny SBK kulawo się to na początku miało i nic z tego praktycznie nie miałem, bo Rafał to też długa historia, tak czy siak poznał mnie z „numerem” a numer mnie w późniejszym okresie z „rzodkiewką” i co się Qrwa okazało szef nic nie wie o rzeczach o których ja mówię Grubas się tylko powoływał na niego sam Witek też przedstawił go jako prawa rękę „rzodkiewy” znaleźli jelenia jednego i drugiego bo w moim mniemaniu, Witka też tak traktowali zresztą nie wiem jaka między nimi była zażyłość. Przedstawiłem szefowi danego klanu sprawę, z wszystkimi szczegółami i obawami, bo w razie czego całe moje otoczenie znało problem i ON miałby finalnie, problemy. Jeżeli nie uda nam się tego rozwiązać, jak należy. Rzodkiewa powiedział, że zrobi z tym porządek musimy tylko ustawić spotkanie, z czym większego problemu nie było. Umówiliśmy się jakoś za dwa dni pod Geanem w Hucie, ja przyjechałem z gangiem na 6 chyba samochodów do Grubego i Darka ci jak pokapowali się co jest tryumfem to uciekli spod galerii… Rzodkiewa wydzwonił ich i finalnie przyjechali na Kazimierz, nie pamiętam już do jakiej knajpy, zdążyli z innych samochodów ich dopaść i poobijać co im się należało… ja z szefem gangu ustaliłem że sprawa dotyczy 200 000 że za załatwienie jej czyli upieprzenie dam 20 000, co w pewnym sensie na jakiś czas rozwiązało problem. Jak się potem okazało Gruby i Darek pracowali dla brata Rzodkiewy. Tak że w sumie jakby nie było rodzina. To co oni poza moimi plecami rozegrali to tylko moje domniemania i przypuszczenia. Gruby odpuścił na kilka miesięcy mi, ale potem przysyłał wezwania do zapłaty w związku z wekslami, jednak ja w tym czasie byłem pod wpływem „numera” no i jego skrzydłami w pewnym sensie wpadłem spod deszczu pod rynnę, chociaż w innym wydaniu. No bo skoro nie możemy z niego ściągnąć to go zrujnujemy i tak pojawiły się stałe dostawy różnej maści narkotyków, a że temat mi odpowiadał i kręcił nieziemsko nie zauważyłem zagrożenia. 10 gram marihuany miałem na dwa – trzy dni. Ćpałem medytowałem zapadałem w trans i olałem rzeczywistość, kolejny związek rozsypał się z panią K. Ci mnie tylko obserwowali a i „numer” pewnie był w to zamieszany, bo sam ode mnie faktury ciągnął na towary którymi w życiu nie handlowałem, ale kazał mi pokrycie organizować, czego nie zrobiłem, jak i w innych przypadkach jak wspomniałem innym dobijam konia i pisałem co się da a z VAT żyłem wyremontowałem i wykończyłem dom trzeciej pani wdowie po Adamie trwało to do początku 2008 roku, kiedy to jak przypuszczałem od początku Gruby z Witkiem mi zafundował. No bo Witka zrobiłem na 180 000 nie odzyskał ich więc się zemścił, pozbawiając mnie rodziny. Bo otóż Madzia poznała przez internet Narcyza K. z Calabrii. I postanowiła przeprowadzić się na stałe do Włoch z moimi dziećmi. Niewiele miałem do powiedzenia, bo w okresie 2005/2008 na przemian byłem ućpany albo zalekowany a potem jedno i drugie. Ruina człowieka, wrak, dobrze, że mnie praw rodzicielskich nie pozbawiła, ale dla mnie to był zimny prysznic i powód do przemyśleń, bo różne myśli chodziły mi po głowie ten nowy mąż, bo Magda wyszła za Narcyza K. Ja w pewnym sensie zakochany w sobie a moja trzecia pani po mężu również identyczne nazwisko zbieżność nazwisk jak mi się wtedy wydawało nie przypadkowa, ale co mogłem zrobić od 5 lat, czyli w zasadzie od wyjścia z więzienia odraczałem się po parę miesięcy, żeby ponownie nie trafić do więzienia, teraz groziło mi po całym zamieszaniu z Grubym i szemranym towarzystwie, że mogę z więzienia nie wrócić. A jakby nie to to jeszcze recydywa w Vacie jakieś 8 lat, też niezbyt ciekawa perspektywa. Teraz jak wiem na czym polega detencja, wolałbym ten wyrok w więzieniu niż w warunkach szpitalnych odsiedzieć. Z ośmiu lat może zrobiłoby się 6 przy dobrym układzie, jakby nie było to zmarnowany czas. Nie wiem do tej pory i pewnie nigdy się nie dowiem jak naprawdę było, jedno jest pewne, że nauczkę dostałem. Dzieci w tym momencie są już dorosłe, nic im poza życiem nie zagraża. Na pewno nie popełnią moich błędów, przynajmniej córka. Nie wiem kto za tym wszystkim stoi, może to zwykły zbieg okoliczności, ale dla mnie wtedy to był cios. Chociaż upłynęło od 2008 roku tyle lat, cały czas mam wydarzenia tamtych dni przed oczami
Jedno jest pewne załatwili mnie na cacy

Nasza historia
Od skromnych początków rozwijaliśmy się dzięki niezachwianemu poświęceniu i zaangażowaniu w ciągłe doskonalenie. Każdy krok wzmacniał naszą wiarę w siłę współpracy i znaczenie uczciwości. Jesteśmy pasjonatami tego, co robimy i cieszymy się, że możemy podzielić się z Tobą naszą historią.
Dodaj komentarz
Komentarze