DPS

Opublikowano w 9 sierpnia 2025 04:30

....

Za kilka miesięcy upłynie 6 lat jak jestem w DPSie, dla osób psychicznie chorych. Do którego trafiłem w związku z rozprawą sądową w której wydano właśnie taką decyzję skazującą. Bo dla mnie jakby na to nie patrzeć jest to wyrok skazujący i traktuje to jako karę. Aczkolwiek jest super, pomimo wszystko. Patrząc z perspektywy lat strasznie się takiego miejsca bałem. Miałem już tutaj kolegę z którym się kilka lat wcześniej poznałem w Kobierzynie, przedstawianie w jego oczach tego przybytku było niezupełnie zgodne z rzeczywistością jaka tutaj panuje. Zbliżone warunki do szpitalnych tak jak na detencji wcześniej, czy w samym szpitalu gdzie jest mnóstwo chorych osób. Jest jednak inaczej. Mam pokój dwuosobowy łazienkę i balkon na którym popołudniami czy wiosną przed południem wysiaduje, pokój jest od strony wschodniej przez co słońce w lecie doskwiera, ale nauczyłem się z czasem otwierać drzwi wejściowe na przestrzał, dzięki czemu jest przeciąg i upały nie są aż tak uciążliwe. To moje trafienie tutaj to była tylko zwłoka w czasie, bo w roku 2016 będąc jeszcze na sądówce „detencji” w Toszku socjalna napisała mi pismo o dobrowolnym umieszczeniu po zakończeniu detencji w DPS. I chyba już wtedy zapadła decyzja ale miałem czekać aż zwolni się miejsce, czyli ktoś umrze bo przebywają tutaj osoby w podeszłym wieku kilka jest tylko młodych osób. Ja po sądówce trafiłem na detencję podstawową w Rybniku gdzie spędziłem kolejne 1,5 roku. Lekarzowi prowadzącemu powiedziałem że nie udam się do  DPSu tylko zacznę nowe życie po zakończeniu detencji a zrobiłem manewr z DPS ze względu na to żeby rodzina mnie nie umieściła tam, po za moimi plecami. Tak bardzo byłem spragniony wolności, to już było prawie trzy lata jak byłem w zamknięciu. Wypuścili mnie bo byłem bezproblemowy  no  i mocno zalekowany, clopixol w tabletkach i seria innych leków od trzech lat nie miałem wytrysku, tylko eksplozje wsteczne gdzieś w jądra, bo oczywiście onanizowałem się jak całe życie wcześniej. O tyle było to praktyczne że nie brudziłem bielizny i śmiało można było wieczorem w łóżku to robić. W Rybniku na podstawowej detencji mogłem komórkę mieć dzięki czemu strony erotyczne były dostępne, bez tego ciężko było o erekcję. Gdy wyszedłem 16.03.2018 w piątek dojechałem pociągiem do Krakowa a następnie Myślenic gdzie umówiony byłem z Robertem bo mieliśmy kontakt jak byłem w Rybniku na wylocie, umawiałem się z nim że mi pomoże się jakoś na nowo w świecie odnaleźć po trzech latach nieobecności i totalnym zastaniu mięśni i kości. Nie ćwiczyłem jak kilku kolegów tylko odbębniałem wyrok. Jeszcze będąc na początku w Toszku na sądówce po kilku miesiącach, zacząłem popuszczać w nocy mocz, tak że rano mokre łóżko miałem, nie ujęli mi leków psychotropów tylko dołożyli coś na nie popuszczanie po wizycie u urologa. Po opuszczeniu szpitala oczywiście leki odstawiłem. Zażywałem tylko clopixol w dniu wizyty u lekarza żeby w razie czego nie wyglądać podejrzanie i nie daj boże jakby mi badania moczu lekarka zleciła, żeby w moczu wyszło że zażywam leki i wykupuje recepty. Wcześniej zaraz po wyjściu wynajmowałem w Myślenicach na Zarabiu pokój z aneksem kuchennym. Wyszedłem w piątek a w poniedziałek poznałem Łukasza mojego szefa, jak się okazało którego poprzez Roberta poznałem, praca była niezbyt czasami ciężka ale tez czasami męcząca. Pracował mój szef jako zarządca u nieżyjącego pana „S” w sumie w tym czasie już u jego żony i córki koszenia trawy porządki magazynów i takie mało skomplikowane, ale dla mnie po trzech latach bezruchu ciężkie prace. W pewnym momencie zeskoczyłem z paki Busa i uszkodziłem sobie kolano, przez co zacząłem kuleć ból był nie do zniesienia przez kilka miesięcy się męczyłem i kulałem jak ostatnia oferma. Nie mogłem normalnie nogi w kolanie zgiąć, czułem taki ból jakby mi ktoś gwoździa wbijał. Łukasz myślał że symuluję bo mi się robić nie chce, ale mnie nie zwolnił i w pewnym momencie załatwił normalne mieszkanie na Kazimierza Wielkiego. Super było tylko kilka dni gdy byłem sam i sprawiłem sobie czarnego małego kotka o którym od dawna jeszcze mieszkając w Głogoczowie marzyłem. Do mieszkania wprowadził się kolega Łukasza który tyle co z więzienia wyszedł. No i zaczęło się 4 miesiące po wyjściu tylko piwo i czasami wino wypiłem, a teraz pojawiła się marihuana no bo jak to w towarzystwie bywa trudno czasami odmówić. Ja niestety jestem tym który nie może palić. Przynajmniej jeżeli nie mieszka sam. Otóż po kilku zaciągnięciach budzi mi się kundalini a idzie za tym pobudzenie erotyczne. Zaczęły się świece kadzidełka i rytuały inwokujące czego nie powinienem w zapyziałym domu robić. Ogólnie zaczęły się na mieszkaniu kwasy 6 października 2018 byłem już w Kobierzynie bo tak to z Łukaszem rozegrali. Tym razem mama i siostra z pomocą mojej lekarki i ordynatora doprowadziły do tego że wylądowałem w DPSie chociaż w pierwszej chwili miałem jechać do Wadowic. Jednak w Kobierzynie spędziłem rok czasu łącznie z oddziałem terapeutycznym. Dzięki rocznemu pobytowi w szpitalu zmieniono mi leczenie z clopixolu przeszedłem na zastrzyk decadol na początku co dwa tygodnie jak jeszcze byłem w Krakowie         po półroczu tutaj zeszliśmy na co trzy tygodnie i odstawienie akinetonu, który w psychiatri stosowany przy decadolu jest jako lek ochronny ale już go nie zażywam to jest chyba na Parkinsona. Pewnie z czasem zaczęłyby mi się łapy trząść, tak jak po depakinie zacząłem się jąkać, a jest to lek na padaczkę po za psychiatrią. Mniej więcej po półrocznym pobycie w obecnym miejscu rozpoczęła się gorączka covida. Stwierdziłem że słoneczko znowu do mnie się uśmiecha bo nie tylko ja mam przechlapane ale również cały świat, bo nie tylko ja jestem udupiony. Potem przyszła wojna na UA dokładnie w mój 18 696 dzień życia tak też przyjąłem to z przymrużeniem oka,

Dzisiaj a wstęp do tego pisałem dwa lata temu, jestem pogodzony z tym miejscem w którym przebywam. W zasadzie od roku odkąd mam kotka o imieniu Q.iTh, tak wiele wniósł w moje życie i sprawił że zacząłem DPS jako dom traktować, no bo jakby nie było tutaj jestem od sześciu lat zameldowany. Żywej istoty pupila do którego można się przytulić, tak tego mi było trzeba. Dzięki temu doszło u mnie do metamorfozy podejścia do życia, pogodziłem się z tym że prawdopodobnie spędzę tu resztę swoich dni, głupio bo mam dopiero 55 lat ale życie mnie tu zaprowadziło. Zawsze mogłem skończyć gorzej patrząc wstecz. Ulica , albo zakopany w lesie w bezimiennej mogile. Bo i tak mogłoby być gdybym inaczej się poprowadził, stało się jak się stało, nie ma co nad rozlanym mlekiem wzdychać. Odpocząłem od toksycznej rodziny no i jest tu niesamowita wiejska atmosfera, mam wolne wyjścia tak więc mogę jechać gdzie mi pasuje. Zawsze się skądś wraca tak więc i z tym powrotem tutaj przed 22 nie ma problemu, w zasadzie jestem na tym etapie pobytu że mogę zadzwonić i powiedzieć że wracam następnego dnia, to też nie jest aż tak uciążliwe, w dzisiejszych czasach. Mam marzenia ale realizacja ich opiera się o lotto. Grywam namiętnie i łudzę się, gram na stałe numery od 7 lat jakieś tam drobiazgi wpadają tak że w miarę losowania się co poniektóre zwracają, chciałbym jak każdy zostawić coś po sobie, niby jest coś nad czym od 2006 roku siedzę ale to i tak informacje które nie we wszystkich wzbudzą zainteresowanie no i czy będą z tego pieniądze też tego nie wiem. Od kilku lat chciałem napisać książkę i wielokrotnie w różnych okresach mojego życia brałem się za to jednak jak czytam te swoje wypociny, zdaje sobie wtedy sprawę że nie wiem czy ktokolwiek chciałby takie rzeczy czytać. Dlatego wpadłem na pomysł założenia bloga w sieci, jak go już skończę zareklamuję szerzej i zobaczymy w którymś momencie podam numer konta i numery telefonów do przelewów na takowe, wtedy zobaczymy czy cokolwiek warte jest moje pisanie warte, bo zaznaczę że jeżeli ktoś uważa że to co przeczytał mógłby w formie papierowej mieć, każdy wie ile kosztuje książka a tutaj wartość będzie nieograniczona niczym, według uznania. Może uda mi się jakoś podreperować budżet, który mam bardzo ograniczony. Bo z zasiłku z MOPSu zostaje mi 360 zł po potrąceniu 70% przez DPS na utrzymanie, a jest za co płacić tak między bogiem a prawdą. Domowe jedzenie, pokój posprzątany, pralnia za którą chyba jako jedyny czekoladami za siatkę brudów płacę. No i cała obsługa personalna typu terapia tak manualna jak i ruchowa. Masaże może nie do końca takie jakie być powinny w całej swojej otoczce ale w ubraniu też przechodzą. Ogólnie jestem zadowolony i pomimo że cofam darowiznę i mógłbym do Głogoczowa wrócić to nie chcę. Po co mam im i zarazem sobie utrudniać życie. Znowu zaczęłyby się wyjazdy do Kobierzyna. Miło jest jak jest że teraz po 6 latach mogę tam pojechać i nawet ostatnio byłem kilka razy z kilkugodzinną wizytą, w związku z chorobą mamy która w tym roku skończy 88lat. Na jesieni a może chwilę wcześniej rak jej się przyplątał, dobrze że dopiero teraz. Wcześniej życie jej też nie rozpieszczało, bo to najpierw mąż i rękoczyny, potem przez kilka lat na starość już prawie ja, wcześniej opieka naszą babcią przez 14 lat. Oraz różne kłopoty związane z życiem codziennym, na dodatek tęsknota za dziećmi które do USA wyjechały, ale też dzięki temu jak sama mówi w tym momencie nie jest w stanie się doliczyć ile razy była w Stanach.

 Utrzymanie miesięczne w DPSie to jakieś 7500zł, gdybym tak teraz z ulicy tutaj przyszedł i chciał zamieszkać na starość, ale osób takich jest chyba tylko kilka. Większość skierowana jest przez sądy tak jak ja. Syn z pierwszego związku coś koło 1000 dopłaca no i moje dzieci na Sycylii też atakują o dopłatę ale córka nadal się uczy a syn oficjalnie nie pracuje, tak że nie mają póki co możliwości wyegzekwowania od nich należności. Córka ma przed sobą jeszcze rok studiów a potem… Nie chcę na razie o tym myśleć. Pewnie pogodzi się z tym że będzie musiała za mnie płacić, może znowu nie będzie to dla niej zbyt dużym ciężarem, przy swoich zdolnościach, już teraz ma propozycje na intratnych posadach jako tłumacz przysięgły a zna 5 języków biegle. Do tego jednak potrzebuje obywatelstwa włoskiego ale powoli jest na etapie starania się o takowe, jest tam 2/3 swojego życia, jakoś to ze mną będzie w tym blogu przedstawię historię mojego burzliwego życia, i to dlaczego wylądowałem w DPSie, miast cieszyć się wolnością. Być z kimś, iść poprawną ścieżką a nie być kamieniem u nogi. Jedno jest pewne sam się do tego przyczyniłem poprzez swoją lekkomyślność i szczodrą rękę. Mogłem dalej prowadzić wulkanizację, bo przecież ludzie się z tego utrzymują, mnie jednak nie było to dane, pomimo znakomitego miejsca.

Cóż miłego czytania             

Dodaj komentarz

Komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.

Stwórz łatwo własną witrynę internetową z Webador