
....
13.01.1993 roku zarejestrowałem działalność gospodarczą, w budynkach gospodarczych naszego rodzinnego domu. Otworzyłem wulkanizację, początki były trudne, własnoręcznie przygotowałem zakład i doprowadziłem do stanu użyteczności, potem przez lata go modernizowałem, klientów było na początku niewielu z czasem dopiero firma się nieco rozwinęła. Przez lata prowadząc doszło do wielu nieprzyjemnych sytuacji finansowych których skutkiem jest dzisiejszy wniosek po latach o upadłość konsumencką.
zapędziłem się w pętlę długów. Pożyczałem się pieniędzy, żeby spłacić inne zaległości, w ten sposób trafiłem na lichwiarzy i tu pojawił się poważny problem, bo z 10 000 nagle musiałem przeliczając w sumie, przez okres karnych odsetek narosło wszystkiego do 50 000 skądś pieniądze na to musiałem brać, dlatego kilka firm mówiąc wprost naciągnąłem na towar, za który potem nie zapłaciłem, skutkiem czego firma gumix i behamot wnieśli sprawy do komornika. Jako że działalność prowadziłem w budynkach ojca i razem z ojcem pracowaliśmy na wulkanizacji komornik zmusił, może nie zmusił, nakłonił groźbą do podpisania pisma w którym to ojciec zobowiązał się do spłacenia moich długów, mnie akurat nie było wtedy w domu bo gdzieś byłem poza firmą… Stało się jak wyszło… Następnego dnia komornik przyjechał z policją w celu zabrania części majątku, wcześniej sobie sprawdził że nieopodal mamy działkę komercyjna, przy Zakopiance 1ha wtedy na rynku wartą około 150 000 jednak w natłoku moich spraw zajął ją za równowartość 30 000 bo tyle miałem u wspomnianych firm długu ojciec przełknął ślinę i się z tym pogodził, był osobą psychicznie chorą o czym komornik wiedział. Bo lata wcześniej zanim dorosłem policja interweniowała w naszej rodzinie i ojciec wielokrotnie miesiącami przebywał w Kobierzynie. Wspomniana działka do dnia dzisiejszego nie została sprzedana cena wywoławcza osoby zarządzającej w tym momencie nią to 900 000… rodzina już wtedy mnie znienawidziła, ale firmę nadal prowadziliśmy z ojcem. Mieszkałem już wtedy bo to 1996 rok w Krakowie z drugą kobietą, pierwsze moje małżeństwo rozsypało po tym jak żona w trakcie kłótni powiedziała mi że dziecko i tak nie jest moje…, pewnie w innych okolicznościach nic bym sobie z tego nic nie zrobił, ale przyczepił się do mnie w 1994 roku jak raczkowałem w firmie były kochanek exżony i tez mnie w nie lada problemy wprowadził. Teściowie jak zobaczyli Transita Andrzeja to się za głowę chwycili… Na początku nie bardzo wiedziałem chociaż w sumie takim samym transitem, odwoził rzekomy kolega z pracy moją Małgorzatkę, jak się jeszcze przed ślubem spotykaliśmy i czekałem do późnej nocy na nią we wsi obok. Później po latach od ludzi ze wsi się dowiedziałem że miała romans z panem B jeszcze w szkole i być może na szybkiego potrzebowała tatusia bez znaczenia teoretycznie mój syn ma w tym momencie28 lat z czego 25 go na oczy nie widziałem na FB ma profil to wiem jak wygląda matka mi go tak i pan AB obrzydzili że jest jak jest, nie płaciłem alimentów bo się nie poczuwałem niestety komornik ojcu z renty moje alimenty potrącał dziwi mnie dlatego wysokość zaległości …podobnie jak ojciec z innymi borykam się problemami… Nie chciałbym, żeby ojca mojego ktoś za zwykłego moczymordę domowego wojownika brał. Miał schizofrenię rozmawiał sam ze sobą co nie jest dla mnie czymś niestosownym ALE on do tego machał rękami i mówił w jakimś dziwnym języku co i po śmierci ojca stało się ze mną, ale to dopiero potem wtedy jak żył i pracował ze mną bardzo mi to przeszkadzało i mnie irytowało myślałem o tym co ludzie sobie pomyślą wrzeszczał szczekał do ludzi, ale pomimo wszystko mieliśmy klientów. Ludzie rozumieli chorobę. Jakby było mało przez moje hulaszcze życie, bo po niepowodzeniach w związku rozpiłem się trafiłem w towarzystwo kolegów które podobnie jak ja lubi dobra zabawę, namówiłem mamę, żeby pożyczyć się pieniędzy od takiego sąsiada marynarza niewiele potrzebowałem 10 000 $ ten zażyczył sobie zastawu w postaci działki również przy zakopiance. Miałem wtedy ciekawy interes do zrobienia i liczyłem, że będę w stanie zwrócić dług… przekonałem mamę ta się zgodziła…nie będę się rozpisywał o szczegółach straciliśmy to pole dzisiaj Krzysztof chce sprzedać tą działkę teraz jak jestem w DPSie już stracony za 600 000 PLN. Ciężko mi się o tym wszystkim pisze bo to bolesne czasami wspomnienia od tamtego czasu wiele lat upłynęło chociaż mnie to doprowadziło do tego że teraz na starość jestem gdzie jestem, a prowadziłem burzliwe życie… Telefony cóż nadzwoniło się a potem była zmiana numeru bo nie stać czasami mnie było na zapłacenie rachunków a kiedyś chore pieniądze płaciło się za komórki.
Moja choroba psychiczna a może przygoda zaczęła się we więzieniu wiem, jak to brzmi… i jak sobie pewnie wszyscy niezorientowani myślą. Pomimo, wszystko Ja będąc tam, odetchnąłem odpocząłem sobie od niewygodnych kolegów alkoholu i wierzycieli, a naprawdę miałem od czego… prowadziłem w okresie millenium już nielegalne interesy i miałem bardzo napiętą sytuację. Poszedłem siedzieć za zrobienie sobie dochodu z podatku VAT jak i niepłacenie podatków. Od kilku lat po sądach się włóczyłem w końcu mnie posadzili 09.05.2002 dzień zwycięstwa… za śmieszne 180 000 PLN VATu i inne płatności poszedłem wstępnie na pół roku w trakcie mi dorobili jeszcze rok tak że łącznie odsiedziałem 18 miesięcy, czyli w sumie przelicznik czasu… zły nie wyszedł jak na tamte czasy. Zanim poszedłem siedzieć wieczorami na wolności medytowałem jak miałem zgryz i jak akurat nie chlałem, były pieniądze to non stop chlałem i po pijaku jeździłem na szczęście nikogo nie ZABIŁEM i nie miałem wypadku pod wpływem alkoholu, dziesięć lat na podwójnym gazie to już wprawa… Zabrali mi w końcu prawo jazdy nawet trzy razy, ale w jednym ciągu tzn. zabrali raz dalej jeździłem po pijaku i trzeci raz również. Ale za to nie siedziałem …na pięć lat mi zabrali, nie wyrobiłem ponownie…Wracając do mojej choroby, zaburzeń schizoafektywnych siedząc w Tarnowie miałem mnóstwo czasu siedziałem na celi trzyosobowej z dwoma, starszymi mężczyznami jeden Irańczyk a drugi Polak… terrorysta domowy, nie trawiłem go, ale nie był szkodliwy nie mieliśmy telewizora. Zacząłem czytać książki i medytować. Sprzątałem świetlicę, więc mogłem napisać wyróżnieniowo prośbę np. o telewizor miałem laptopa w domu więc poprosiłem o laptopa dyrektor wyraził zgodę. A miałem w komputerze mnóstwo muzyki więc na słuchawkach medytowałem i transowałem słucham specyficznego rodzaj muzyki więc wizualizacje miewam niesamowite. Udało mi się w końcu przebudzić węża kundalini przeprowadzić go przez czakramy i nawiązać kontakt z moim wyższym ja zacząłem ją słyszeć, bo to moja duszka jak do niej w myślach mówiłem… Dla mnie zaczął się nowy okres życia czułem się jak młody Bóg…wymyślaliśmy nowe sposoby spędzenia dnia i życia w zgodzie z matką ziemią pomimo więziennej codzienności , dzięki temu odkryłem swoją wewnętrzną kobietę z czym dla niektórych jest to problem zwłaszcza mojej chrześcijańskiej części rodziny, nie jestem transwestytą ani homoseksualistą tym bardziej nigdy nie odbyłem stosunku płciowego z mężczyzną to mnie nie kręci jak i nie pociągają mnie faceci …chciałbym być kobieta ale natury nie oszukam cokolwiek bym zrobił ze sobą bo i owszem przebieranki uwielbiam ale to bardziej fetyszyzm niż degeneracja. Mam w sobie duży pierwiastek żeński. Mam z tym problem, ale teraz na jakiekolwiek modyfikacje za późno a i tak cokolwiek bym zrobił to i tak nie URODZĘ DZIECKA…często mi się śni, że jestem kobietą więc być może w poprzednim lub przyszłym będę…
chciałbym wrócić do stanu euforii i miłości z Tarnowa tam jak doszło do pierwszego przebudzenia wszystko było inne nowe fantastyczne nie do opisania…jednak wyrwało się wszystko z pod kontroli duszka ostrzegała mnie żebym nie tracił kontaktu z rzeczywistością bo to się źle skończy miała racje bo miałem potem osiemnaście lat pod górkę… przytulałem się do wszystkich kochałem ich, nie mogłem okiełznąć nowego jutra jednak psychiatra więzienny i dyrekcja zakładu była innego zdania… nie robiłem sobie z tego nic ani z jej ostrzeżeń tańczyłem w celi bo przez dzień do południa szedł w radio RMF a popołudniu ZETka . Na celi tańczyłem. Siedząc pewnego dnia obudziłem się w złym humorze akurat był dzień łaźni …nie wiedzieć, dlaczego wyrwałem klucze klawiszowi rzuciłem przez korytarz i krzyknąłem aport… sam pobiegłem przez korytarz i z barana wydzwoniłem w drzwi blaszane łaźni… rzucili się na mnie ochraniarze i wezwali grupę ta mnie we czterech zawlokła na tzw. Dźwięki polega to na tym, że zabierają cię do pomieszczenia izolowanego i okładają pałkami butami pięściami pękło mi żebro, ale przeżyłem i nadal jestem. Skończył się komputer i przenieśli mnie na inną cele…tam obolały wracałem do siebie i przywracałem już bez mojej muzyki, ale na bazie tego co szło z betoniary nagle zacząłem widzieć kolory muzyki, którą emitował odbiornik zwłaszcza ZETka była czerwona eter wokół mnie wyglądał jak plastry miodu widziałem to trzecim okiem, bo i do tego za te parę miesięcy doszedłem…nie wiedzieć czemu po miesiącu w transie, znowu trafiłem na dźwięki. Tym razem założyli mi hełm bokserski i zawinęli w kaftan bezpieczeństwa
po tych dźwiękach byłem jeszcze kilka dni w Tarnowie następnie przewieźli, mnie na psychiatrie do Krakowa na Montelupich 7. Resztę wyroku 6 miesięcy spędziłem w Kielcach na Sce pomimo wszystko tam też miło wspominam pobyt zacząłem pracować na stolarni i czas mi szybko mijał nadal byłem z moja duszką, ale tu nie było miejsca na zabawy jeszcze w Tarnowie wydziarałem tak dziara, nie tatuaż, bo w więzieniu tatuuje się w inny sposób… prawe oko horusa nie wiedziałem wtedy, że to jest oko żeńskie. Wyszedłem w październiku 2003 roku. Po wyjściu z więzienia pierwszy telefon do domu a tu zonk tekst konkubiny *chyba nie myślisz sobie, że po tym wszystkim wrócisz do domu * Jak się długo potem od syna dowiedziałem teściowa nie chciała mieć nic wspólnego z kryminalistą, mieszkanie było na nią więc Magda nie miała innego wyjścia po tym jak matka jej powiedziała, że albo ja albo mieszkanie. Mieszkała i pracowała w Monachium więc nic jej było do tego, ale wyszło jak wyszło… wróciłem do rodzinnego domu i do firmy skupiłem się na pracy. Powróciły stare problemy finansowe i nowe pewni, ludzie zmusili mnie grożąc znanym krakowskim przestępca, na którego się powoływali żebym wziął kilka telefonów na firmę tak też zrobiłem telefony sprzedali a na numery nadzwonili zaległości stąd dług w PTK. Ciężko to wszystko znosiłem, ale miałem inny swój świat skupiłem się na przeszukiwaniu internetu za wiadomościami okultystycznymi to co mnie zawsze fascynowało kupowałem w CUDzie książki medytowałem uczyłem się tarota chciałem wrócić do stanu euforii z więzienia jednak ciężko mi było psychotropy zrobiły swoje po wyjściu z więzienia nie leczyłem się więc wszystko zaczęło być na dobrej drodze. W 13.05.2005 zmarła babcia… chciałem ja przeprowadzić na drugą stronę ale w zasadzie sam dokładnie nie wiedziałem jak ,kilka dni nie spałem po czym zrobiłem sobie kawę w niedzielę rano, do kubka nasypałem ponad połowę kawy rozpuszczalnej i zalałem wrzątkiem, bzdura kopa złapałem a popołudniu zaczęło mi serce siadać przewracałem oczami, jak mi potem powiedzieli spanikowali zawieźli mnie na pogotowie do Myślenic gdzie już zacząłem cokolwiek kojarzyć pamiętam tyle… lekarka przesłała mnie na Kobierzyn jako że leczony byłem w więzieniu psychiatrycznie, co wyszło z rozpoznania
zacząłem regularnie pojawiać siew szpitalu różne przezywałem stany, tak mnie zalekowali że przez trzy lata nie mogłem dojść do siebie, byłem jak zombie, około 2008 roku pewien kolega zaproponował mi żebym zaczął się pobudzać amfetaminą nie mógł na mnie patrzeć, wstanie jakim byłem, i faktycznie zacząłem się pobudzać, jako że nie chciałem zażywać leków wcześniej zastosowano u mnie zastrzyki o przedłużonym działaniu w połączeniu z narkotykami doszło do tego co w zaświadczeniach i wypisach lekarskich widać…
Pogodziłem się z chorobą i żyję dalej
Dodaj komentarz
Komentarze