fragment książki nad którą pracuje
XIII
Urodziłem się 18 grudnia 1970 roku 10 606 dni przed końcem wieQ… 13 dni od końca roQ…
Dlatego Anubiss tak mi bliski, bo 13 to jego karta w mojej talii …
Ojciec mnie naprowadza, że urodziłem się w 2*6*5 dniu ciąży… poród był ciężki, bo owinięty byłem pępowiną niewiele brakło bym się nie urodził…265 wstecz od 18 grudnia to 28.03 dzień narodzin mojej jutrzenki…
>Nie ważne są lata liczą się dni i miesiące, bo jedno jest pewne obrót wokół słońca wynosi 365/366 dni… i to trwa już miliardy lat…<
39 dni wstecz od 18 grudnia to 09.11… dzień narodzin mojego syna Łukasza…
39 dni po 18 grudnia to 26.01… dzień narodzin ponoć mojego syna Pawła…
2 x 39 to 78 talia tarota… jedną spaliłem, bo była przestrzelona przez niechciane ręce… jednak w tym samym piecu spaliłem obrazek z pierwszej komunii świętej… > a nic tak nie wypala ślubów jak ogień…<
O Anubisie każdy może poczytać w Internecie
13000 ( 22-07-2006 / 16*05*1935 )
37360 dni od khuiTa i jego księgi … 719 dni do śmierci Ady… 166 dni po śmierci ojca,
I to właśnie wtedy byłem z nim w najbliższym kontakcie dzięki niemu rozpoczęły się moje obliczenia on mnie naprowadzał gdzieś w okolicach marca podpowiedział mi a wiedział już wtedy co mnie interesuje i na czym polega moje życie przed duchem, nie jesteś stanie nic ukryć, ale szybko go możesz do siebie zniechęcić i obrazić oj tak kapryśne są duchy z którymi mam do czynienia a jest tego nielicha gromadka… teraz… wtedy dopiero raczkowałem…
Gdyby nie mój błąd nie doszło by do infekcji i może niektórzy żyli by jeszcze… za cztery dni mija 8 rocznica twojej śmierci od kilku zacząłem pisać, przekładać na strony to czego przez te osiem lat po twojej śmierci w życiu doświadczyłem wiem że wiesz o tym … ale jakoś lepiej mi się pisze kątem oka spoglądając na twoje zdjęcia… chociaż są z profilu i ciężko się dopatrzeć czegoś w twoich oczach…z tego co cię wspominam to wiecznie w nich gościł gniew… toczyłeś te swoje bitwy w swoim wyimaginowanym świecie… byłeś psem i umarłeś w roku psa ja też jestem psem i podejrzewam siebie o to, że nie żyjesz… Anubis to też pół człowiek pół pies z pod tej samej gwiazdy… a może i z planety na której takie istoty istnieją tego nie wiem… ja ich widziałem około 17.11.2008 / 17*01*1933 czyli u schyłku swojego trzynastotysięcznego ciągu… było nas w sumie czterech identycznych ja chociaż nie widziałem siebie wiem że byłem taki sam jak oni jak królowie czterech stron świata…czarni smutni strażnicy …nie kojarzę jaki układ był w innych pomieszczeniach były to dźwiękoszczelne kabiny ale przeszklone siedzieliśmy przy stoliku
I coś ze sobą ustalaliśmy w rekach mieliśmy jakieś dziwne minikomputery, wielkości smartfona ale takie dziwne coś mruczeli w narzeczu w którym czasami do lustra mówię… nie wiem czy nawiązują w ten sposób ze mną kontakt… czy po prostu mnie programują na dalsze jutro… bo ja sam nie wiem dokąd dalsza moja droga prowadzi… trwała wtedy jakaś narada i jedno co wiem na 100% jest takich tylko 4 na cały wszechświat… teraz 2000 dni później po ostatnich swoich wizjach / snach bo wiem już z doświadczenia że sny się w moim przypadku sprawdzają tyle już razy tego doświadczyłem poza tym od ośmiu, co najmniej lat zacząłem się lepiej witaminować najlepszym dostępnym mi nektarem „a jak ziarno padnie tak opary jego rozejdą się po mózgu tym i zawładną nim do końca” nie mam na kim eksperymentować ale ja sam dzięki temu ponad miar rozwijam się i wykorzystuje coraz to nowe partie mózgu… nie potrzebuje teraz narkotyków żeby przeżywać odmienne stany świadomości bo na jawie pozostawiam umysł otwarty żeby tym razem dokończyć dzieło do końca, żeby nie stracić kontaktu z rzeczywistością… skutki moich wcześniejszych stanów zapadania w trans pod wpływem narkotyków doprowadziły nas do dzisiejszej sytuacji… może niepotrzebnie się zadręczam chociaż pomimo wszystko żal mi tego czy owego ale co ma wisieć nie utonie… nie powiem chciałbym znowu poeksperymentować swoje doznania z narkotykami… ale konsekwencje tego mnie przerażają… nie żebym się bał ale zdaje sobie sprawę jakie mogą być tego skutki i jak mogę skończyć… i bynajmniej nie myślę o tym żebym się stoczył i sięgnął po nowe wynalazki, to chemia a tego całe życie unikałem teraz musze się faszerować więc biorę przepisane mi leki…ale marihuana powinna być dostępna i legalna ja nie paliłem tego w tych celach co robią to inni a bo jest fajny klimat jest wesoło i w ogóle… ja się upalałem i wtedy zapadałem w trans tak jak to robią Indianie ze swoim peyotlem… chciałem wrócić do momentu a raczej doprowadzić się do takiego stanu jaki osiągnąłem dzięki głębokim medytacją w Tarnowie… tu na wolności nie brałem leków byłem czysty ale miałem mało czasu na medytacje dlatego narkotyki pomagały… wtedy tylko marihuana pomagały szybciej osiągać mi odmienne stany świadomości… ale niestety… miałem inaczej… wszystko funkcjonowało i było nie tak… mary jak nie jechałem do Moniki to sprawdzała mnie wieczorami wręcz nachodziła zastawała mnie w odmiennych stanach wielokrotnie co kończyło się potem pobytami w Houston. Z czasem jak się już nauczyłem, tylko chwilowymi pobytami, ale nieraz kilkanaście dni tam musiałem spędzić a trwało to już od 15.05.2005 miałem wtedy 12567 dni życia za sobą czyli połowa wisielca 17 dzień pięćsetki ale to opisze w rozdziale XII
Skupie się teraz na moim uosabianiu z Anubisem w związku z tym że prowadzę szczegółowy zapis zgonów poszczególnych osób z mojego otoczenia i nie tylko są to postacie które pojawiają się w moich snach, a te traktuje jak swoje wizje bo najczęściej się to zdarza po medytowaniu czy transie, w jaki przy muzyce zapadam potem idę spać no i przecież nie programuje ja tego, bo ktoś tym kierować musi sam bóg może bo owszem i taka postać może istnieje
Nie wieże w teorię Darwina ani też w całą tą chrześcijańską śpiewkę… o jego osobie… chyba że oni mają jeszcze innego boga wcześniejszego syna boga… nie wiem i Nie roztrząsam tego tematu pozostawiam to innym… kiedyś może go spotkam…
w wiezieniu, za trzecim razem jak byłem dopiero zrozumiałem co to znaczy słowo bóg chociaż nie wiadomo czy tak się jego imię wypowiada bo po naszemu BÓG to zwykła angielska książka „book” >nie wiem skąd się wzięły nazwy ale jak nieraz zastanawiam się nad znaczeniem słów to aż dziw mnie bierze że my w ogóle się między sobą dogadujemy i jak do tego doszło patrząc wstecz że w ogóle zaczęliśmy nazywać rzeczy takie jakimi są tak dziwnymi czasami nazwami <
Tak czy siak siedzący ze mną o kilkanaście lat starszy Stanisław zaczął coś na ten temat rozmawiać ze mną i jak ja to negowałem do tej pory, tak jemu uwierzyłem… bo pytam go w którymś momencie kto tego boga zrobił i wymyślił a ten prawie że skoczył na mnie „ no jak to przecież on jest bogiem sam siebie wymyślił i to wszystko zrobił z samego siebie” i dotarło do mnie że może coś w tym prawdy jest … no ale skąd pojawiła się myśl żeby się wymyślić ?... sam na swoim przykładzie teraz bo po latach tego doświadczyłem a byłem w jakimś innym wymiarze i potrafiłem z siebie robić dziwne rzeczy innym samą myślą i wolą stworzenia więc też we mnie gdzieś jakaś iskierka się tli i zapewne w każdym tylko trzeba poświęcić na to czas żeby się rozwijać a niestety człowiek zagoniony jest całe życie i tak jak mnie na pewno niejednemu więzienie dobrze zrobiło, bo człowiek tak jak ja przed 2002 rokiem strasznie zabiegany i zaszczuty przez kłopoty finansowe które zawsze miałem potrzebował spokoju i dobrze się stało że karnie mnie przenieśli do Tarnowa tam odpocząłem poświęcałem medytacjom godzin kilka dziennie nie mówię że więzienie jest dobre bo to nie tak… pod względem wolnego czasu którego nie brakuje odcięcia od świata który przerasta naprawdę mnie wyciszyło po co iść do zakonu i kontemplować skoro można do kryminału a przynajmniej żadnych ślubów się potem nie łamie tu zakładam że trafi się na dobrą cele gdzie współwięźniowie będą wyrozumiali i cisi tak jak mnie się to trafiło… owszem potem jak osiągnąłem dostatecznie wysoki odmienny stan świadomości wszystko mnie przerosło… ale o tym też XI rozdziale zacząłem od XIII bo teraz wydaje mi się że mogę być jak Anubis przynajmniej mieć go za swojego mentora bo ja przecież jestem wśród żywych to że obcuje ze zmarłymi nie sprawia że jestem w świecie zmarłych tylko tam bywam czasami…
Pewnie gdybym swoją przygodę z tarotem zaczął od innej tali pewnie bym w ogóle na to wszystko nie wpadł ale postanowiłem sobie sprawić takie karty i jak tylko wszedłem do CUDu na małym rynku w Krakowie jak ją zobaczyłem od razu wiedziałem że to ta to tak jak Crowley ze Stellą chociaż ciekaw jestem czy wiedział co na niej tak faktycznie jest napisane podpis 666
Go zaciekawił bo to rozumiał a w tych kręgach się obracał co z tą liczbą mieli do czynienia
Mnie zaintrygowało oko Horusa na tali i na kartach jako że mam od X czasu fioła na jego punkcie co w sumie też nie wiem co ono tak naprawdę znaczy w życiu nie byłem w Egipcie i nie wiem czy mi się kiedykolwiek uda tam wybrać… mażę o tym i miałem szanse tuż po moim wyjściu na wolność, kolega mnie namawiał… a ja wybrałem wakacje nad polskim morzem wtedy myślałem że z kobietą z którą może mi się w końcu poukłada, bo jako trzecia w moich związkach była > dłuższych < pluje sobie w brodę teraz ale… też skrzywdzona przez los była
Żona zmarłego Adama K. spod numeru 77…


Nasza historia
Od skromnych początków rozwijaliśmy się dzięki niezachwianemu poświęceniu i zaangażowaniu w ciągłe doskonalenie. Każdy krok wzmacniał naszą wiarę w siłę współpracy i znaczenie uczciwości. Jesteśmy pasjonatami tego, co robimy i cieszymy się, że możemy podzielić się z Tobą naszą historią.
Dodaj komentarz
Komentarze