pogodzenie z chorobą

Opublikowano w 25 sierpnia 2025 04:45

...

 

Za te kilka miesięcy na Monte dzięki rozmowom  z panią doktor psycholog zrozumiałem że naprawdę coś musi być na rzeczy z moja psychiką… stwierdziłem że chce się wyleczyć wybaczyłem sobie i zaakceptowałem chorobę …przez te 4 lata wojowałem z rodziną… ale miedzy innymi dlatego że w związku w którym byłem z panią nr 3 też mi się nie układało po raz kolejny…, to tez miało wpływ na moja psychikę były kłótnie w domu mojej wdówki i kłótnie w domu rodzinnym o działkę, o leczenie o szwagra o wszystko… Powiedziałem w domu kurwa mać, a matka „tylko sobie nie kurwo” i już za 20 minut było pogotowie…

Przecież to nie było do niej, tylko przerywnik. Nie rozumie tych lekarzy z pogotowia czy policji którzy tylko jedna stronę trzymają a chory nie ma żadnych praw. Dwa razy przez te pięć lat trafiłem na pewnego doktora na izbie przyjęć w Kobierzynie który uznał przyjęcie mnie na leczenia za bezpodstawne, wypuścił mnie do domu raz na wiosnę 2009 kiedy to budziłem wiosnę, opowiedziałem mu historię jaka miał miejsce o tym jak spaliłem kurę (zagryzioną przez mojego psa,) w ofierze słońcu na moim stosie w ogrodzie ci znowu wezwali policje i pogotowie bo tańczyłem na dachu wiaty no ale lekarz mnie nie przyjął,

 drugim razem w okolicach 2 grudnia jak podpaliłem studnie, niedosłownie no, bo jak można podpalić wodę… mam na studni dekiel zrobiony z koła od lokomotywy, do której przyspawane są trzy felgi jako stojak i czwarta od traktora jako reklama, mojej firmy. Nie miałem prądu, bo mi wyłączyli już na wiosnę a ja szedłem do więzienia i chciałem mieć maksimum wspomnień. Żegnałem się z moja świątynia i firmą wiec nalałem benzyny, na kamyczki które są w tej leżącej kolejowej feldze i podpaliłem (nagrałem film tylko nie wiem, gdzie go teraz mam), efekt był fantastyczny i nie było wcale tak wielkiego płomienia, żeby panikować, poza tym do kurwy nędzy matka o 3ciej nad ranem powinna spać. Oczywiście wezwała straż policje i pogotowie. Ci zanim dojechali to już śladu po pożarze nie było. Mam tylne wejście przez serwis do siebie i tam są drzwi które z reguły są zamknięte ale chyba przy tym zamieszaniu zostawiłem im otwarte żeby mogli mnie znaleźć bo nieraz znikałem nic nie mówiąc gdzie jestem , a te  drzwi prowadza do bramy garażowej, którą da się bez klucza otworzyć no i  ja sobie siedzę przed komputerem słucham chilloutu na di Fm atu policja wchodzi a za nimi matka… patrzę to znajomy glina, zresztą większość policjantów z Myślenic znam bo tyle razy co interweniowali u mnie to szkoda gadać no ale jak już przyszli to zażartowałem do tego kolegi żeby dał mi tej spluwy na chwile to zrobię z matką porządek… nawet im się spodobał dowcip, chwile czekaliśmy na pogotowie przyjechało posłuchaliśmy muzyki bardzo im się u mnie podobało wszędzie paliły się świece i faktycznie  było przyjemnie pani anestezjolog która była jako lekarz dyżurny, tez się zachwycała ciepłem jakie bije z tego miejsca zabrali mnie do Myślenic a stamtąd w pozycji leżącej tym razem twarzą w dół do Kobierzyna patrzę a tu a pan doktor X który mnie już wypuścił kiedyś więc opowiedziałem mu swoja historie i mnie wypuścił ( musze go kiedyś zaczepić bo widuje go na dyżurach i dowiedzieć się jak się nazywa ) teraz jak usłyszał że żegnam się z domem i firma wypuścił mnie

nad ranem wróciłem do domu świtało i piękne niebo nad Mogilanami było więc wysiadłem z busa i poszedłem zakopianką spacerkiem do domu mama myślała ze uciekłem ze szpitala…

i wtedy właśnie po południu te auta uszkodziłem znowu przyjechała policja znowu mnie od tyłu zaskoczyli i byłem bardzo zdziwiony, że tak późno to się działo po obiedzie zrewidowali mnie, bo szukali łańcuszka gościa, z mercedesa któremu go zerwałem, ale nie zabrałem zerwałem i puściłem gdzieś mu upadł i sam nie mógł go w aucie znaleźć…

tym razem pogotowie nie brało mnie do Myślenic tylko poczekali na mały ambulans, który zawiózł mnie do Krakowa… kolega z podstawówki prowadził i pośmialiśmy się po drodze…

bo już mi do wieczora puściło…tym razem trafiłem na 7A ale za dwa dni się wypisałem na własne żądanie, bo tez pani doktor opowiedziałem o zegnaniu się z domem firmą i że mam bilet na 3.12.2009 i musze wyjść miałem niby sprawę i mogłem się na nią nie stawić, ale padła mi bateria w komórce i nie mogłem zadzwonić do adwokata (mam takie mini usb w komórce)

pewnie wtedy by sędzia apelacyjny uchylił wyrok myślenickiego sądu i jeszcze bym na wolności pobył, ale po co, żeby znowu się wkurwiać… 

Bo to nie rozchodzi się o głupi rok który miałem iść odsiedzieć tylko o to że poszedłbym na znacznie dłużej co najmniej 8 lat a to szmat zmarnowanego czasu w warunkach beznadziejnych gdyby jeszcze te więzienia były cywilizowane to można sobie posiedzieć, w ogóle najchętniej siedziałbym na izolatce albo w celi pojedynczej jak pustelnik żeby trochę pomedytować  jak to już miało miejsce w 2002 roku gdzie sporo w lotosie posiedziałem i fantastyczna przygodę przeżyłem pomimo niesprzyjających okoliczności… tak mógłbym siedzieć a nie gdzieś nie wiadomo gdzie na „S’ce z przygłupami i to jeszcze recydywie.  Jestem złodziejem w białych rękawiczkach kilka milionów obrotu miałem i uszczupliłem budżet państwa na około 2 500 000… z odsetkami za parę lat jest 4 500 000. Półtora miliona mi w tym roku umorzyli, dlatego teraz pisałem o umorzenie reszty, ale nie wiem jak się na to zapatrzą niby według biegłych jestem niezdolny do pracy, ale nie wiem co w urzędzie na to. Tak czy siak rozchodziło się o więzienie najpierw dlatego nie chciałem iść, bo znowu byłem z kimś z panią nr3 dom jej wykończyłem tak, jakbym robił to dla siebie, żeby mieć w razie czego i do kogo, i gdzie wrócić… nie udało się jednak tego związku utrzymać i w maju 2008 rozstaliśmy się po tym jak złożyła obciążające mnie zeznania na policji, od dłuższego czasu i tak nam się nie układało…  

 

Dodaj komentarz

Komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.

Stwórz łatwo własną witrynę internetową z Webador