
...
Jestem sumatorem
Byłem kiedyś po LSD i urynie w innym wymiarze, na innej świadomości istnienia…kilka pięter wyżej, bo tak dosłownie mnie przeniosło… była narada różnych gatunków i ras… ja byłem pomiędzy trzema osobnikami bo z tego co zdążyłem zrozumieć > bo uczę się teraz dopiero ich narzecza < trwała narada wojenna pomieszczenia ciągły się w nieskończoność i wszędzie siedziało chyba po cztery osoby > nie wiem jak było w innych dźwiękoszczelnych przezroczystych klatkach < nas było czterech wszyscy byliśmy tacy sami chociaż to nie była moja powłoka, ani oni nie byli tacy jak ja… to ja byłem taki jak oni przynajmniej tak to czułem bo nie widziałem swojego odbicia w lustrze >jak to nieraz miewam w swoich snach gdzie koniecznie chcę się zobaczyć czy aby na pewno to jestem Ya bo niedowierzam w to co się ze mną dzieje… a przeróżne transformacje przechodzę w swojej chorej psychice która odbija się na moich snach i wizjach po medytowaniu wtedy i już w trakcie późniejszego snu…
Mieliśmy w rękach wszyscy czterej mikrokomputery z dziwnymi funkcjami wielkości smartfonów ale byliśmy w stanie obliczyć wszystko każdy przypadek w wszechświecie każde życie i każdą śmierć… przyczynę i skutek w ułamku sekundy… nie wiem czy ta wizja była spowodowana tym że od 2006 roku nieprzerwanie liczę obliczami i kombinuje na różne sposoby aby zrozumieć sen - bycia… czterej królowie od czterech stron świata chociaż tych w sumie jest sześć bo jest jeszcze góra i dół… ( z Jezusem kojarzeni są trzej królowie , nie wiem czy dlatego że potem dopisano historię boga w trzech osobach… czy tylko dlatego że czwarty król nie dotarł bo nie mógł spojrzeć Józefowi którego przyprawił o rogi w oczy… ; ) nie wierzę w całą tą historię wymyśloną dwa tysiące lat temu przez ludzi NIE mówię że Jezusa nie było bo może jest w tym coś prawdy… taka osoba mogła istnieć > zresztą też gdzieś w snach go widziałem < ale jak ma powrócić na ziemię skoro wszystkie jego żony to kaszaloty… i nieudacznice społeczne które do klasztoru uciekły nie radząc sobie z życiem… a szukają drogi do serca boga… i zaprzedały dusze kościołowi… który to jest największą zarazą kilku wieków1048 lat na ziemiach pogan mam nadzieje że Mieszko czy który tam to sprzedał się… przewraca się teraz w grobie na Wawelu obok LECHA któremu to też nie w smak za chwilę będzie…
Nie wiem co konkretnie obliczaliśmy jaka liczba ofiar jest jeszcze w tym świecie potrzebna, aby zaspokoić śmierć czy aby wypełnić duszami ziemską powłokę śmierci… jestem Tadeusz …
Ten od dusz „ThadeUsss” za każdym razem… przynajmniej przy tych większych katastrofach czy kataklizmach czuje jak w moich kanałach energetycznych przepływa nowa energia nowy zastrzyk prany doświadczyłem tego szczególnie ostatnio… pomiędzy 8/10 listopada 2013 jak przeszedł na filipinach tajfun miałem akurat wtedy znaczy przeżyłem 15 666 dni… XV to diabeł w tarocie a 666 to chyba każdy wie chociaż moją cyfrą jest 696 według gematrii 696 to „Tadzio” to prawnuk diabła i coś w tym wszystkim jest prawdy chociaż na dzień dzisiejszy nie wiem co… wiem że kiedyś trafię do diabła bo taka moja droga często o tym i o nim śnię ale nie taki diabeł straszny jak go malują… nie tak dawno przyśniło mi się że właśnie tam trafiłem do niego i przechodząc bramy Hadesu przemieniłem się w psa i rzuciłem się na postać obok PAN ’a siedzącą a nie wiem czy nie był przypadkiem to mój dziadek tak czy siak poczułem się w końcu w życiu po życiu jak w prawdziwym domu… którego to tu na ziemi nie zaznałem… skomlałem i lizałem swojego pana a nie wiem kto to był dziadek czy jeszcze ktoś inny… piekła się nie boję… boje się głupoty ludzkiej… parszywych ludzi… w ogóle brzydzę się ludźmi chociaż sam jestem człowiekiem ale nienawidzę siebie i innych rzadko, przynajmniej ostatnio się do siebie uśmiecham nie powiem że nie zdarza mi się ale naprawdę jakieś myśli muszą mnie rozbawić, czy spostrzeżenia w 2009 wpadłem na księgę prawa „Liber Al vel legis” znaczy na zdjęcie crowleya bo owszem gdzieś coś wcześniej z jego książek zauważyłem i przeczytałem ale księgi prawa nigdy wcześniej nawet nie wiedziałem że coś takiego w ogóle istnieje po pierwszym przeczytaniu a było to 23.07.2009 > mniej więcej 7 lat po tym jak wytatuowałem sobie oko Horusa na karku<
Po pierwszym przeczytaniu i od razu ponownym poczułem jak nuiTh do mnie przybyła a było to późnym wieczorem chyba koło 22giej, nie fizycznie… energetycznie ją rozpoznałem bo jeszcze jak nie wiedziałem o księdze prawa i o całym crowleyu w 2002 w Tarnowie też mocno medytowałem i przebudziłem wtedy swojego kundalini przebił się przez wszystkie moje czakramy i przeżyłem w przeciągu kilku miesięcy najwspanialszą przygodę swojego życia medytowałem już wcześniej ale nigdy nie miałem na to odpowiednio dużo czasu z reguły wieczorami ale starałem się jak nie byłem rozkojarzony sprawami przyziemnymi aby całe moje życie było jedną wielką medytacją… inni piszą o tym bo nawet i u Melchizedeka się spotkałem potem około 2008 że po uruchomieniu merkaby słyszy się obecność duchów i aniołów… nie wiem co on bierze ale ja wtedy w 2002 jeszcze się nie narkotyzowałem a obecne przy mnie duchy były od 1980 roku przynajmniej jeden aniołek córka mojej siostry która przyszłą na świat martwa znaczy urodziła się martwa, jeszcze inaczej to ujmę lekarze ją zabili taki był wybór mojego szwagra zapytali czy mają ratować dziecko czy matkę… nie wiem czy Kaziu dzisiaj szczęśliwy jest z wyboru… >bo i tak się rozwiedli < ale za granicą urodziła mu jeszcze dwoje dzieci… nasze służby medyczne zawsze miały pod górkę… dziwne że jak rodziła się moja córka to dopiero gdy wyjąłem 13 banknot stuzłotowy ordynator stwierdził że operacja >cesarka< może się odbyć jutro matka moich dzieci od miesiąca leżała na Kopernika w Krakowie )…
Wracając do nuiTh bo w 2002 jeszcze nie wiedziałem że to może być ona ta jak wtedy gdy przyszła do mnie 23.07.2009 >3lata potem zmarła tego dnia Emmy W.< chociaż w Tarnowie różne duchy opiekuńcze przywoływałem i taki miałem mętlik w głowie że nie miałem pewności kto konkretnie ze mną jest a kogo nie ma za bardzo się zrelaksowałem o ile można tak we wiezieniu znaczy potem byłem kłębkiem nerwów i wylądowałem po raz pierwszy na psychiatrii przez to że zostało coś przerwane co nie powinno być i może też przez to że nie powinno się do takich wyższych stanów świadomości doprowadzać w więzieniu gdzie są krzyki wrzaski gwałty na innych celach mordobicia i jazdy gitom co noc na studni to wszystko ma negatywny wpływ na umysł który przebywa w innych światach byłem grzeczny więc dostałem zezwolenie na laptopa i wtedy zaczęła się moja psychiczna przygoda miałem w komputerze dużo relaksującej muzyki dzięki czemu łatwiej mi było medytować wkładałem na uszy słuchawki i odcinałem się od zgiełku zapadałem w trans i na różne sposoby próbowałem połączyć się ze swoim wyższym ja… udało mi się zacząłem słyszeć miły głos… teraz wiem kto to był ale wtedy nie miałem pewności i nie kojarzyłem faktów… w wizjach widziałem małą dziewczynkę ale byłem święcie przekonany że to moja córeczka moja jutrzeneczka, poszedłem siedzieć jak miała roczek widząc ją w swoich wizjach a raczej tą dziewczynkę bo teraz wiem że wtedy to nie była Agnieszka… mnie się wydawało że wybiegam myślami naprzód i ją tam rozpoznaje… tak nie było i innego też dokonałem błędnego wyboru BO… przez swoje medytowanie i próbę stworzenia siebie tyle że energetycznego obrazu kobiety którą bym mógł być dla siebie i z sobą poprzez różne próby doszło do tego że zaczęło ze mnie uchodzić życie… i tutaj naprawdę do dzisiaj nie wiem co to było kto to był i co z tego powstało… w każdym bądź razie coś wysysało że mnie życie dosłownie wysysało bo strużka ciekła mi z penisa znaczy czułem jak nektar wypływa ale się nie moczyłem znaczy może minimalnie ale to trwało kilkanaście dni z przerwami zanim zdobyłem komputer przeczytałem kilkanaście książek i miedzy innymi pielgrzymi czasu albo coś o takim tytule nie pamiętam teraz dokładnie… chodziło o to że Ka-ten był biotanem przeszukującym wszechświat za swoim bratem czy kim/tam/już/kolwiek byli dla siebie nie pamiętam dokładnie dlaczego doszło do katastrofy na ziemi i on > musze odszukać tą książkę i przeczytać jeszcze raz < zlokalizował go a konkretnie jego mózg który znajdował się pod wielką piramidą w Gizie posiadał jakieś moce które potrafiły go ożywić science fiction ale ciekawa historia mnie konkretnie najbardziej w tym całym spodobało się to że biotany dzięki elektrochemicznym zdolnością swojego umysły potrafiły swoją biomasę dostosować każdorazowo do swoich potrzeb i mogły to być pojazdy urządzenia i inne a rasa biotana miała kilka tysięcy gatunków które dostosowywały się do potrzeb swoich biotanów tak jak Ka-ten czy ef-re który to był pod piramidą przeczytałem prawie równocześnie kilka z książek danikena a ten też potrafi fantazjować z tego zamieszania mysli przyszło mi do głowy że mógłbym i swój organizm zmodyfikować bo przecież wszystko jest pojęciem względnym a konkretnie chodziło mi o mój mózg którego i tak w pełni nie korzystamy… postanowiłem się rozwijać i tak od tego czasu też czynię teraz niestety wiele z moich doświadczeń przez leczenie zanikło ale wtedy zanim trafiłem na psychiatrie nieźle się w swoim towarzystwie czułem … do czego zmierzam jak już dostałem laptopa postanowiłem że ja też zacznę pisać… na początku były to notatki i mantra którą sobie wymyśliłem w narzeczu którego do dzisiaj nie rozszyfrowałem ale podświadomość wtedy tak mnie poprowadziła zresztą głos który do mnie mówił uświadamiał mi że musze być intuicyjny… i tak też robiłem czasu mi nie brakowało… a współwięźniowie nie przeszkadzali…( było nas trzech dwóch zgredzików i ja jeden to taki jakimi się brzydzę terrorysta domowy, a drugim był Irańczyk który haszysz przemycał pierwszy raz w życiu około 60kg własnym tirem > bo potrzebował pieniędzy na operację serca dla syna< wpadł inni pewnie ze dwie tony innymi przewieźli a on jechał na odstrzał jak to bywa trafił do więzienia na 5 lat w między czasie syn umarł nie doczekał się operacji przynajmniej tyle udało mi się zrozumieć trochę mówił po angielsku trochę po rosyjsku i mało co po polsku ale komunikatywny super gość dobrze go wspominam nauczył mnie jeść chleb z masłem pokrojonym czosnkiem i miodem na wierzchu wszystko to znałem i jadłem w dzieciństwie mieliśmy ule i ogródek ale nigdy nie jadłem tego razem )…
Pomysł z biotynami na tyle o ile to w ogóle było możliwe zacząłem na sobie sprawdzać…
Uwierzyłem w historię s-f znaczy nie uwierzyłem dosłownie tylko mi się spodobała i może w innych wymiarach możliwa gdzieś w końcu świadomość autora powędrowała king też ma swoje światy gdzie naprawdę musi być i mieć chorą psychikę pisząc takie historie nie wiem skąd się to bierze… ja jestem opętany seksualnie przez jakiego nie wiem demona sukuba czy kogoś ale po prostu na punkcie erotyki mam bzika i między innymi do tych celów wykorzystywałem komputer wertując internetowe strony a w 2002 i wcześniej nie było tego tyle co teraz ale coś tam zawsze można było ciekawego znaleźć … miałem mnóstwo fotek w komputerze ale jak mi go dali na cele wszystko zniknęło … nie miałem hasła po pierwsze do komputera po drugie nie wiem czy to służby więzienne czy szwagier z siostrą zanim mi go przywieźli nie usunęli… jednak po kilku dniach rozpaczania zacząłem wertować pliki i ustawienia i w Cookie jakichś bo znowu aż tak dobrze się na komputerach nie znam odnalazłem coś z internetowymi związane i zacząłem je przeglądać i masa miniaturek tam była nieczytelnych niestety … ale też i kilka zdjęć o normalnych rozmiarach się trafiła tak też skopiowałem zdjęcia i utworzyłem nowy folder z kilku zdjęć jednej panny w trakcie oralnej przygody zrobiłem dzięki Photoshopowi w corelu zrobiłem mini pokaz slajdów z pomocą różnych filtrów zaanimowałem ruchy i tak już było przyjemniej w komputer patrzeć nie tylko słuchać muzyki ale się bawić i w między czasie pisać bo już nie tylko diariusz prowadziłem ale i też różne historie z życia swojego i bliskich opisywałem żeby czymś zając czas…
Medytując mentalnie łączyłem się z czakramami ziemi i wtedy uświadomiłem sobie, że ziemia jest tak samo żywą planetą jak człowiek w medytacji używałem sformułowania podświadomie, że wypełniony jestem czystą jak łza wodą z big mountain … gdziekolwiek to jest, ale w trakcie medytacji, gdy już odpłynąłem poczułem się a raczej doświadczyłem leżąc nadal będąc w stanie relaksu, bo niby to jawa niby sen, że jestem pstrągiem w rzece fantastyczne uczucie czuć wokół wodę i prężąc się przed progiem…
Co do biotanów jak już wspominałem chciałem stworzyć siebie „ją” dla siebie na własny użytek pod względem zmysłów taką samą jednak siebie jako kobietę… z nadświadomością albo podświadomością tak już z natury jest nie wiem dokładnie o którą chodzi i czy kobiety mają męską podświadomość tego też nie wiem, ale to tylko chyba hermafrodyty… chociaż…
Ja chciałem być inny niż jestem od dawna miałem problemy ze sobą wiecznie mi było mało
Znam teraz przyczynę tego, ale dopiero sam musiałem zacząć mieszkać, żeby uporać się z problemem nadpobudliwości, ale z jednego problemu teraz są dwa, ale też nad tym teraz pracuje kiedyś była tylko dusza nadmiar teraz są dwie i to rówieśniczki
Dodaj komentarz
Komentarze